24-latka zostawiła roczne dziecko w rozgrzanym samochodzie i poszła do galerii handlowej, aby kupić sobie spodnie. Świadkowie zdarzenia wybili szybę i wyciągnęli płaczącego niemowlaka z wnętrza samochodu. Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło na parkingu Galerii Miodowej w Kluczborku.
W poniedziałek, 8 lipca 2024 roku, w samo południe kobieta przechodząca przez parking Galerii Miodowej w Kluczborku usłyszała płacz małego dziecka, dobiegający z zaparkowanego na środku placu auta. Pojazd miał wyłączony silnik. W środku nie było żadnej dorosłej osoby, a drzwi i szyby samochodu były zamknięte.
– Kobieta natychmiast wezwała ochronę. Po chwili do pojazdu podeszły inne osoby. Pracownicy galerii wzywali rodziców dziecka z głośników. Nic to jednak nie dało. Sytuacja robiła się coraz bardziej niebezpieczna. W końcu jeden z mężczyzn kluczem wybił szybę w przednich drzwiach, a kobieta wydostała rozgrzane dziecko z pojazdu. Ponieważ dziecko było bez opieki, świadkowie zatelefonowali pod numer alarmowy. Na miejsce wezwano zespół pogotowia ratunkowego – relacjonuje asp. sztab. Dawid Gierczyk z kluczborskiej policji.
Na parkingu galerii pojawili się dzielnicowi, którzy zajęli się poszukiwaniem opiekunów dziecka. Po niespełna godzinie, kilkanaście minut przed 13:00, do samochodu podbiegła zdenerwowana kobieta, która okazała się być matką dziecka. 24-latka tłumaczyła, że poszła tylko kupić spodnie.
– Kobieta usłyszy zarzut dotyczący narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za to przestępstwo może jej grozić kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności – informuje asp. sztab. Dawid Gierczyk.