Grupa radnych klubu Łączy Nas Wieluń złożyła dziś wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej w Wieluniu. Chcą zorganizowania obrad, by odwołać Tomasza Akulicza (Prawo i Sprawiedliwość) z funkcji przewodniczącego rady.
Jak piszą radni, „czara goryczy” przelała się podczas ostatniej sesji, którą zrealizowano zdalnie w środę, 24 lutego. Wówczas na początku obrad burmistrz Paweł Okrasa złożył wniosek o dopisanie do planu sesji dodatkowego punktu. Miał on polegać na rozpatrzeniu przez radnych projektu uchwały w sprawie dochodzenia przez magistrat roszczeń od Starostwa Powiatowego w Wieluniu.
Głosowanie nad wnioskiem o dopisanie punktu do porządku obrad miało dosyć nietypowy przebieg, bowiem było kilka razy powtarzane. Najpierw zastrzeżenia co do zaliczenia oddanego przez siebie głosu miał radny Piotr Radowski, a potem swoje uwagi zgłaszali radni Tomasz Grajnert i Wojciech Psuja.
Ostatecznie po konsultacjach z radcą prawnym i półgodzinnej przerwie technicznej sprawę poddano pod głosowanie po raz kolejny. Wówczas radni ostatecznie nie wyrazili zgody na dopisanie do planu sesji punktu dotyczącego rozpatrzenia „wrzuconego” przez burmistrza projektu uchwały.
Zarzuty grupy radnych wobec Akulicza
To właśnie temat tego niecodziennego przebiegu głosowania podnoszą radni w uzasadnieniu do złożonego dziś wniosku o odwołanie przewodniczącego Akulicza: „Czarę goryczy przelał przebieg ostatniej sesji rady miejskiej, kiedy przewodniczący Akulicz podjął decyzję o dwukrotnym głosowaniu zmian w porządku obrad. Zaistniała sytuacja nie po raz pierwszy pokazuje, że przewodniczący Akulicz nie jest odpowiednią osobą do prowadzenia obrad Rady Miejskiej w Wieluniu”.
W uzasadnieniu wniosku radni piszą też, że „styl dotychczasowej działalności przewodniczącego Tomasza Akulicza to notoryczne narzucanie swojego zdania innym radnym i prowadzenie sesji na zasadzie konfliktu z burmistrzem Wielunia i radnymi, którzy mają odmienne poglądy na sprawy gminy. Tymczasem rada i burmistrz to organy gminy, które powinny ze sobą współpracować, szukać wspólnych sposobów rozwiązywania problemów gminy, nie zaś tracić czas na wzajemne udowadnianie sobie własnych racji. Taka postawa – antagonizmu, konfliktu i skupiania się wyłącznie na wyrażaniu własnego zdania i narzucania go innym – nie służy dobremu postrzeganiu władz gminy przez mieszkańców”.
Dalej możemy przeczytać, że „zachowanie przewodniczącego nigdy nie sprzyjało konsolidacji radnych, a wręcz przeciwnie, prowadziło do jeszcze większych podziałów i spowodowało, że atmosfera w radzie miejskiej w niczym nie przypomina demokratycznego samorządu. Co prawda spór jest istotą samorządu, ale w razie jego zaistnienia przewodniczący rady powinien starać się szukać kompromisu, nie zaś korzystając ze swoich uprawnień narzucać wszystkim pogląd jemu bliski, przy okazji jednoznacznie faworyzując tych radnych, którzy jego zdanie popierają”.
Pod wnioskiem o zwołanie nadzwyczajnej sesji i przegłosowanie uchwały w sprawie odwołania przewodniczącego podpisali się radni ze sprzyjającego burmistrzowi ugrupowania Łączy Nas Wieluń, a także radny Franciszek Dydyna.
Czy wniosek ma szanse powodzenia? Nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli nie uzyska poparcia większości członków rady. Wśród wielu radnych nie brakuje bowiem opinii, że Tomasz Akulicz dobrze wywiązuje się ze swojej funkcji przewodniczącego. Tymczasem członkowie ugrupowania Łączy Nas Wieluń nie mają większości w radzie, by przegłosować odwołanie przewodniczącego samodzielnie.
O co chodzi w konflikcie wieluńskiego ratusza ze starostwem?
Ciąg nietypowych zdarzeń podczas ostatniej sesji rady miejskiej, o którym pisaliśmy na początku tekstu, zaczął się od „wrzutki” burmistrza Okrasy. Włodarz miasta chciał poddać pod głosowanie uchwałę w sprawie zobowiązania go do potencjalnego skierowania sprawy przeciwko Starostwu Powiatowemu w Wieluniu na drogę sądową. Ostatecznie radni nie przychylili się do jego wniosku, ale osobom nieznającym sprawy warto wyjaśnić, na czym w ogóle polegają roszczenia wieluńskiego magistratu w stosunku do starostwa.
Chodzi o obietnicę współfinansowania trzech inwestycji drogowych na terenie Wielunia przez powiat, z której władze powiatowe jak dotąd nie wywiązały się. Powiat bowiem, w zamian za przejęcie trzech ulic (Krakowskiego Przedmieścia, Szpitalnej i POW) przez gminę, zobowiązał się do partycypowania w kosztach ich remontu. Obietnica ta została zawarta w protokole uzgodnień podpisanym m.in. przez wicestarostę Krzysztofa Dziubę. Obecnie starostwo stoi jednak na stanowisku, że zapisy protokołu uzgodnień nie są wobec niego wiążące.
Fragment pisma od starostwa zacytował burmistrz podczas ostatniej sesji, 24 lutego: „protokół jest dokumentem roboczym i nie zawiera oświadczeń woli osób uprawnionych do zaciągania zobowiązań w imieniu powiatu. Gmina Wieluń nie została również umocowana do przeprowadzenia postępowania przetargowego w imieniu i na rzecz powiatu”. Łącznie chodzi o kwotę niemal 3 milionów złotych. Burmistrz Okrasa zapowiada walkę o te pieniądze, nawet gdyby miało się to wiązać z koniecznością przekazania sprawy do sądu.