W nocy z 30 na 31 marca 2024 roku przestawimy zegarki o godzinę do przodu, przechodząc tym samym z czasu zimowego na letni. Dzięki zmianie już od niedzieli zmrok będzie zapadał o godzinę później.
Pomysł zmiany czasu ma długą historię i sięga nawet kilku wieków wstecz. Jednak obecnie przyjęta forma, znana jako czas letni i zimowy, została wprowadzona w różnych krajach w XX wieku, głównie jako sposób na oszczędność energii.
Oszczędność energii czy relikt przeszłości?
Głównym argumentem przemawiającym za zmianą czasu jest oszczędność energii. Zwolennicy podziału na czas letni i zimowy twierdzą, że dzięki temu korzystamy dłużej z naturalnego światła słonecznego, co prowadzi do mniejszego zużycia sztucznego światła elektrycznego. Jednakże wiele badań sugeruje, że rzeczywiste oszczędności energii są minimalne, a niektóre nawet wskazują na zwiększone zużycie energii w okresie letnim z powodu częstszego korzystania z klimatyzacji.
Zmiana czasu może również wpływać na zdrowie i samopoczucie ludzi. Niektórzy badacze sugerują, że nagłe zmiany w dobowym harmonogramie mogą prowadzić do zaburzeń snu, zmęczenia i ogólnego złego samopoczucia. Jest to szczególnie widoczne zaraz po przejściu na czas letni, gdy wieczory stają się dłuższe, co może utrudniać zaśnięcie o odpowiedniej porze.
Kontrowersje i propozycje zmian
W ostatnich latach coraz więcej krajów zastanawia się nad sensownością kontynuowania zmiany czasu. Niektóre z nich już podjęły decyzję o rezygnacji z tej praktyki. W Unii Europejskiej podjęto inicjatywę zmiany przepisów, aby dać państwom członkowskim możliwość wyboru, czy chcą pozostać na stałym czasie letnim, zimowym, czy też zachować zmianę czasu. Decyzje mają być oparte na konsultacjach społecznych i analizach ekonomicznych oraz zdrowotnych.
